Swoistą rzeźbą, obrazem
Przenika zmarszczonym czołem
Wymyślną parafrazę
Widuje łąki i pola
W płomiennych bramach zachodu
Tam zawsze jest ciekawie
Tak bardzo bez powodu
Tnie deszczem słowa nieznane
Gdy dusza stoi w zenicie
Tętnice pootwierane
Ludziom stłoczonym na szczycie
Wędrowne dzikie gołębie
Przestworza czeszą nikt nie wie
Jaką nowinę obwieszczą
Na którym przysiądą drzewie