nie leczony od zeszłej wiosny
sprytne stwory z bractwa aureol
wciąż pudrują swój portret radosny
za wygraną daję z ufnością
jaką niesie leśny dziedziniec
nic tu po mnie tak będzie prościej
zniknę, w cień się po prostu rozpłynę
tak mi dobrze choć sensu brak pustce
pełnej ciszy niebytów i mroku
honorową wartę przyjmuję
bez procesu i bez wyroku
bądź tu ze mną lub nie bądź jak ja
być niebyciem to być od początku
nieistnienie niezmiennie trwa
bez praw reguł zasad wyjątków