w noc pachnącą czystym deszczem<br />
przez wschód słońca cichym sexem<br />
zniszczyłem<br />
tego dnia byłaś słodkim kotem<br />
przez moją wymyśloną głupotę<br />
zniszczyłem<br />
jak nieszczęsna boża pomyłka<br />
zachowałem się jak głupia dziwka<br />
zniszczyłem<br />
przyszłość będzie - ból, cierpienie<br />
ostrość lasu, ciała skinienie<br />
<br />
i nienawidzić się już niemam siły<br />
kryształ zbrodni błyszczy, niemiły<br />
pachnący ostrą lasu mdłością<br />
i wypluty twoją kością<br />
<br />
w bólu i rozterce<br />
życia siebie sam pozbawię<br />
chce już skończyć moją mękę<br />
może kiedyś to naprawie