w brudnym ubraniu pod koniec wieku
przegarniał liście opadłe z drzewa
opadłym liściom pod nosem śpiewał
opadłym liściom miła piosenka
na twardych rękach skóra aż pęka
bo wiatr ciął ostry zgrabiałe dłonie
wnet je ogrzeje gdy stos zapłonie
otulił liście ogień włóczęga
tak się dopełnia ognia przysięga
tumany dymu wiatr porozwiewał
chłopiec ogniowi wesoło śpiewał
minęła jesień nadeszła zima
przykryła popiół i już go nie ma
słychać to z prawa czasami z lewa
jak wiatr po cichu melodię śpiewa
w starym człowieku chłopiec powraca
gdy słońce zaspy blaskiem ozłaca
jak na wspomnienie płonących liści
gdy w szarym dymie snuły się myśli