drwina szczypie łuki brwiowe
pęczniejące krosty nowe
wypełniają grube zwoje
sen w letargu zgubił drogę
wiara skubie liche pióra
winem miłość się zatruła
gruby konar drasnął nogę
popijamy gorycz smaków
krzywa wspomnień na rozdrożu
zazdrość chwyta gdy na nożu
nie ma wyjścia żadnych znaków
wieniec składam nocy maskom
dzień rozwija nowe kształty
dość historii wspomnień z Jałty
tylko usta szczelnie zasłoń