rozumy światłe jakoś przysnęły
warcholstwo drwina na piedestale
gdzie bakałarze ci wielcy mędrcy
kankier jak deka rozrywa gardło
per fas et nefas życie zbrukane
nasze wybory tworzą gamratów
tych co nie wiedzą gdzie jest granica
dla nich od serca silencio głośmy
narogi depczą brudnym okuciem
chcą sekwestrować liryczne drogi
aby plugastwem torować przyszłość
despekty świata między nogami
quousque tandem