oczko wodne z zebranych lez błyszczy
lekka bryza z płaczu to tylko pomruk
pewnymi dłońmi odsuwasz garść liści
wyłania się
granitowa płyta nasuwa ogrom myśli
dajesz im odpłynąć, widzisz nazwisko
twoje własne pod nim ktoś bliski
myślisz czy to już wszystko?
budzisz się, upewniasz, że to był sen,
wstajesz, schodzisz, mówisz ,,nalej'',
wypijasz na raz i idziesz grzeszyć dalej
znów tu jesteś, czy to sen? nie wiem nalej