zdobią popioły
przypudrowane różem
który nie wiedząc czemu
policzki wypełnia
w godzinie niepewności
czytałem siebie
po każdej strofie
następowały pauzy
tworząc przystanki
rzeczywistości
sensem spowita mgła
widuję duchy
zaczerpnięte słowem
wyobraźni
jeden krok
a tyle śladów
do wieczności