w cieniu ronda przymknięte powieki
jeszcze boją sie słońca
a przecież czekałeś
kiedy nadejdzie wiosna i zabarwi
swieżością spojrzenia
zamarznięte przykryte śniegiem
białe zawilce pierwsze zmartwychwstały
wydają sie słabsze od twojego wzroku
naiwnie niewinne jak dziecięce myślenie
odwracają sie w kierunku promieni
podejdę i nazrywam
tworząc wianek i parę z tobą