Zatrzymać słonce...to tak prosta rzecz
Zgaszone gwiazdy znów zapalić
To wszystko takie proste
w obliczu klęski mej.
Zawiodłem po całości
Zniewolić chciałem to co wolne i już moje
Zmieniać próbowałem to co doskonałe
i to co w swym pierwostanie serce me porwało.
A teraz łatwiej jest mi przyzwać deszcz spojrzeniem
niźli ból silniejszy niż nieskończone rany zażegnać...
każda sekunda to infernalna katusza
każdy wdech to potłuczone w gardle szkło
każdy ruch to ostrze wbijane w serce...
Wydarłem z siebie to co było czarne
mroczne i ponure.
Stoję teraz przed bramą twą zlany krwią własnych ran
Stoję czysty i silny.
Me serce w otwartej klatce wybija rytmem imię twe...
Wyszarpię księżyc z wszechświata dłoni
by mieć cię znów w swych ramionach...