w pośpiechu liczę dni
podziwiam krzyk natury
i wielobarwne sny
przemierzam w życia dramie
śmietniki i markety
ulice filharmonie
dworcowe toalety
wyniszczam się jak każdy
po trochu, życie czuję
nie zapominam marzyć
marzenia obserwuję
i kończąc coś zaczynam
codziennie od początku
i co rano dobijam
do nieznanego lądu