Potrzebujesz hałasu
By docenić ciszę
Smutku by docenić szczęście
I nieobecności by docenić obecność...?"
Kiedyś ktoś tak napisał...
Cz właśnie to...
Jest ironią życia naszego?
Czy jak z szerszej perspektywy
Na to popatrzymy...
To nie dostrzeżemy w tym czegoś głębszego?
Faktem jest to, że potrzebujemy
Jakiegoś punktu odniesienia
Aby rozpoznać z jakim zjawiskiem
Mamy w danym momencie
Właśnie do czynienia
Więc gdzie jest ta ironia
W powyższym przykładzie...?
Nie ma jej...?
Czy może jest...
Ale poza nawiasem...
Przytoczmy tu taki przykład
Hmyyy... Związek małżeński
Gdzie oboje partnerów w nim tkwią
Mimo od dawna już wiadomej
Bezprecedensowej jego klęski
Dlaczego wybierają właśnie takie działanie?
Dlaczego nie pokuszą się o wzajemne rozstanie?
Czyżby w ich decyzji Lęk główną rolę odgrywał?
I podczas wspólnej wegetacji...
Marsza żałobnego przygrywał
Marsza do wspólnego życia
Życia bez miłości
Co dawno temu już umarła...
Umarła...!!! A przecież tak się mówi:
"Dopóki Śmierć Nas Nie Rozłączy"
Bo czy gdy Miłość "Umiera"
To życie nie idzie w Jej ślady?
A oszukiwanie siebie samego
Nie jest czasem przypadkiem
Aktem w nas samych wymierzonej zdrady?
I to jest właśnie Ironia Prawdziwa
PRZEZ NAS SAMYCH TWORZONA...
Doświadczenie i wiedza o tym, że cierpimy
I brak odwagi do tego
By to zmienić... I przestać na co dzień od nowa konać
Oczywiście podobnych Ironii
Spotyka nas w życiu bardzo wiele
Ale to jak do nich podejdziemy...
Zależy JUŻ OD NAS SAMYCH
Moi drodzy przyjaciele