beztroskiej głębi oddechu
jutrzenka miła nad wyraz
śmiała się z mego pośpiechu
głupio mi było, stanąłem
i już się z wiatrem nie ścigam
i w geometriach przestrzeni
bezruch, stateczność odkrywam
dostojne gwizdy czajnika
kwiatów za słońcem wędrówkę
błogie sapanie poduszek
cicho brzęcząca lodówkę
mijam bezruchy, dostrzegam
widzę jak w formie istnieją
z umiarem i ze spokojem
na co dzień nam codziennieją