i śmiech w głosie
zapisane kolacje pomieszały się z gośćmi
unoszę się na poważnie
frustracja oznacza koniec
zakładka pomadka rozpętanie techniczne
i ciało
nieambitny frajer ma żółte papiery na co dzień
zwykły cymbał w każdym wydaniu bez pomysłów
krzykacze sędziwi w krawatach ukrywają wizję
podniecone okrzyki niedoszłego seksu
z wirtualną lalą
szybka winda w szklanym ekranie
na ostatnim piętrze
zapadło się coś to nie moja bajka