Śnieg dookoła, a w żyłach ogień
Krew płonie, serce, ja płonę
W temperaturze słońca
I spalamy się oboje
W ogniu namiętności
W labiryncie splecionych ciał
W szaleństwie rozgrzanych pragnień
Tonąc w naglącym spojrzeniu
Drżąc pod silnym uściskiem
Tak blisko i daleko do rozkoszy
Eksplorujemy każdy fragment naszych ciał
Do granic wytrzymałości
Dalej, mocniej, więcej
Szybki oddech, dreszcz podniecenia
Teraz!
To właśnie to, po to tu jesteśmy
Żeby spłonąć