Szeptem wołam chcę wyjść
Potem idę w ciemności
W lekkie wirujące mgły
Tam uciszam zamieci
Jednostajny bieg spraw
W niekończącej się sieci
Dusze się chwytam krtań
I niezwykle spokojnie
Cieszę się białym dniem
Gdzie są myśli me wolne
Gdzie opalam się snem