dostojnego króla ładu
zaplątany w swe nogawki
nie dołączysz do układu
za daleko echem wołasz
twoje szczęście skamieniało
gnije w słońcu na pustkowiu
niestrudzone czyjeś ciało
wolno kręci się nieboskłon
solonego śledzia woła
to pijany to marzyciel
gryzie farbę steru koła
właśnie waży się rozwaga
i poświęca się ofiara
szaleństwo w ramach pomocy
cierpliwi odbiorą w darach