w zeszłorocznym palcie szarym
i swetrze wydziarganym na drutach
żyją cicho w domku starym
skrzypią łokcie i kolana
a reumatyzm wciąż doskwiera
dusza smutna zasapana
rówieśników śmierć zabiera
sny nie cieszą coraz krótsze
wzbiera strach przed tym co wieczny
przetrwać noc i jej katusze
ujrzeć znów słońca widok bajeczny
nic tak serca staruszka nie raduje
jak czajnik co poranną herbatkę zwiastuje
Wizard