WIECZOREM
SŁONCE ŁAGODNIE
ZACHODZI
I W LŚNIACYCH ZWIERZENIACH
SZCZERYCH
PRZYŚWIECA SWE MYŚLI
W OFIERZE
I UŚMIECH SWÓJ WZNOSI
CZULE
Z NIEBIOSÓW SZCZYTAMI
NIWY
ZATRACA CZASTKĘ SIEBIE
SŁANIAJĄC SIĘ CORAZ
NIŻEJ
ROZPIĘTE SZERZEJ NIŻ
CHMURA
WSTRZYMUJE WZROK SWÓJ
NA TWARZACH
ŻEBY ROZJASNIC OBLICZE
PRZECHODNIÓW ZMĘCZONYCH
NA PLAŻACH.