jednie żyją w bogactwie ,inni w domowej wojnie,
to nie kwestia wyboru,życie to nie koncert życzeń,
pragną ciepłego domu,zamiast tego mają piwnice,
Tak parszywe bywa życie,bez śniadania i kolacji,
sam poznałem się na głodzie,Bóg nie okazywał łaski.
Na ulicy co dzień,spojrzenia znienawidzenia,
odtrącony ze społeczeństwa,tylko przez pustkę w kieszeniach.
Ludzie nie chcą tego zmieniać,po ulicach włóczą się sieroty,
podarte ciuchy i oczy , oczy dziecka szukające pomocy.
Wychowany w przemocy,ojciec schlany na chacie,
nieraz ze strachu dziecko moczyło się w gacie.
Niespotykana siła drzemie w tych dzieciach ulicy,
przetrwać tą patologie,to już nie lada wyczyn.
Nie bądźmy obojętni,wyjdźmy naprzeciw lękom,
Ile dzieci w tym kraju przechodzi co dzień piekło?