Szeleszcząc lekko jak liść,
który wiatrem poruszany zachłannie szepcze.
Potem coraz śmielej rozgląda się do koła
i tańczyć zaczyna z wolna.
Podryguje lekko,
Jakby niechciał być zauważony.
Lecz przed wiatrem nie ucieknie.
Tańczy więc w ten wietrzny rytm,
Niczym marionetka w rękach swego mistrza.
Bezwładny i piękny zarazem.
Potem równie nieoczekiwanie znika
I karze czekać na siebie do końca świata.