stać się nie może
liczbą feralną
wcale się nie trwożę
bo kto dziś wierzy
w zabobony
może przedreptać przede mną
czarne stado kotów
i spaść może każde lustro
od sąsiada wiertarki łomotów
ja z dnia tego
będę zadowolony
niech sól rozsypie się
do zupy kilogramami
a moja była spróbuje znów
klątwę rzucić myślami
odważę się nawet przejść
pod malarza drabiną
zegarek zatrzyma się
ostatni autobus ucieknie
czarne wrony rozedrą się
z nieba ulewa pocieknie
będę radosny
bo czeka mnie
randka z dziewczyną
gorące pocałunki
trzynastego
szczęśliwym uczynią
Oskar Wizard