prześwietlonego blaskiem
żywej świątyni
zstępuje poprzez
mgłę powiek
skłoniony spontanicznie
w źrenicach obrazu
dźwignięty wzrok
wezbrany we łzach
współczucia
wydziera drżąco
spod cierniowej zasłony
plastyczną głębię
rozkruszaną w oddechach
ku
otwartej dziedziczności
wyrażanej we wzywających
nabrzmieniach
krzyku duszy...
=========================