Stałam tutaj przed chwila,
Trzymałam się tak mocno
A teraz spadam tak szybko,
Że lina na mojej szyi jest
Oksymoron obecności.
Ratuj mnie Kochanie
Bo wkrótce zatęsknisz
za moim oddechem.
Ciemność dotyka moich piersi
Dociska je, a ja tracę oddech.
Gdyby to tylko było na prawdę,
A wszystko siedzi w mojej głowie,
Zaciska mnie od środka.
Gdy panikuje, łamią się kości.
Na linie wisi zduszona powieka,
Moja prywatna chmura deszczowa
Pada strumieniem kwaśnej ulewy.
Daj mi powietrza, tylko trochę stanu,
Bo nie dojdę do naszej doliny.
Umrę przy moście, wielkim i starym
Trzymając w ręce ostatniego ptaka.
Razem z tym ptakiem, moje Kochanie,
Odlecisz za mym tchnieniem do nieba,
Gdzie taki cudowny spokój nastanie.
Oboje szczęśliwi będziemy się starzeć.