Przylgnęły do ciała lepkiego od miodu
W magicznej krainie pszczół i szerszeni
Wymyślonej niesfornemu dziecku
Cień i zanikanie cienia
Kurczowo wczepione kompasem
W skórę twych kości
Byś drogi nie zgubił
Niezależnie co czeka u celu
A nieporadne ręce
Szczęśliwie wciąż pozostałe we władzy umysłu
Kreślą na piasku znak ryby
Nerwowo rozbiegane oczy
Żyjące już własnym życiem
Uparcie wyszukują twoich
I nawet daremnie (skoro odpłynęłaś na zawsze)
Marnotrawienie z pewnością jest im sensem