Albo nie. Poproszę białą.
Chociaż, może wezmę jednak czarną.
Na pewno wezmę czerwoną.
Wie Pan, bo widzę Pana zdziwko.
Nie wiem, czy dzisiaj jestem,
A jeśli już jestem, to jaki jestem?
Czy dziś toksyczny będę dla kogoś?
I zrujnuje mu jego dzień?
A może właśnie nie!
Bo, może, licząc wszystkie dni,
Dziś jest TO "dziś",
Gdzie się nogą prawą wstaje rano,
I szybko zasypia wieczorem, z uśmiechem?
Choć myślę, że chyba dzień to jak co dzień.
Zwykły, prosty, ciepły, choć ciemny,
Sprzedawany w milionach torebek
Kończącym się snom.
W końcu myślę, że spalić, zrzucić muszę
Te me tłuste rozkminy,
Bo chyba za dużo ich już we mnie.
Pan mnie rozumie?
Nie?
Rozumiem w takim razie ja.
Spróbuje zapomnieć o zwykłych herbatach.
Poproszę wino, różowe.
Słucham?
Nie, całą butelkę.