Na mym grobie nie ma nic, jest tylko puste..
Nic nieznaczące imię i nazwisko
Żadnych zniczy, oznaki choćby,
Najdelikatniejszego współczucia,
Najmniejszego gestu.
Samotna śmierć – największa kara, pragnę odejść.
W najgorszych konwulsjach, lecz nie z poczuciem.
Wyrzucenia, wyzbycia się niczym niechcianej,
Zabawki, psa porzuconego na ulicy –pewne męki.
Pragnę tylko najdrobniejszej pamięci.
Nad mym grobem, ich łzy.
Nawadniają ziemię – suchą i gorzką.
Zupełnie jak mą duszę.
Zaczynam się trząść, czuję okropny chłód.
Nieludzki, pochodzący z innego świata.
Dreszcze, obraz zmienia się.
Cóż za pesymizm, zawładnął mym umysłem.
Słyszę dziwny płacz, skądś mi znany.
Bliskich mi osób, widzę wyraźnie
Rozgoryczenie, nieopisany smutek w ich oczach
Przerażenie wypisane na twarzach.
Chęć patrzenia na coś innego, byleby tylko.
Nie ujrzeć mnie, nędznego sukinsyna.
Mej drogi, którą podążyłem
Losem, który sam kreowałem
KREATURĘ, którą w sobie karmiłem.
Cóż za chłód … nieludzki.
Widzę tunel, ogromną łunę światła.
Podążam do niej coraz szybciej, szybciej.
Pragnąc zaznać choćby momentu .
Pozytywnej rozkoszy.
CZUŁEGO ZAPOMNIENIA
ODDANIU SIĘ W NIEBYT
GŁOS:Ujrzałem postać wybiegającą z cmentarza. Widziałem dzikie opętanie,
Okrutne i złowieszcze.
Człowiek ten nie miał kontroli- nad samym sobą.
Nieobecność – najlepiej odda jego stan..
Byłem pewien, że zdąży przebiec..
Oddałbym życie za tą myśl.
Postać ta zrobiła coś dziwnego.
Uklękła na ulicy krzycząc coś o świetle i tunelu .
Pragnieniu doznania nowego uczucia..
Cóż za dziwny osobnik .
Zapewne alkoholik lub chory psychicznie..