moim istnieniem odtąd jest strach
zabrałaś imię jak i nazwisko
nie było ścian skurczył się dach
zaniknął zapał wena pisania
wersy przestały cieszyć już mnie
masz dobry pomysł do szlifowania
z fałszu na prawdę wytaczać sens
więc kiedy chłód bije po równo
a każdy dzień nocą wciąż szkli
daj mi już spokój już jest za późno
zamknąłem ryglem dębowe drzwi