pamięć płaci wszystkie rachunki
wietrzny grudzień pozostawił mnie samej sobie
wiem że nastał czas wstrzemięźliwości
sezon zimowy nazywam okresem uspokojenia
bynajmniej nie z powodu wygaszania moich pragnień
mam taką zasadę nigdy nie przyjmuję kochanka w domu
mieszkam na skraju lasu w miejscu nazywanym aleją modrzewi
te postawne drzewa otaczają całą okolicę
w pobliżu jest łąka i strumyk często widzę jakąś zbłąkaną sarnę przemykającą się między drzewami
to jest mój azyl miejsce przemyśleń
zbudował go mój pierwszy mężczyzna Tomasz drwal z powołania
lubił rąbać nie tylko drzewo
jedyny facet przy którym czułam się bezpiecznie przygarnął mnie gdy uciekłam z domu w wieku piętnastu lat
Tomasz był silny a jednocześnie delikatny
różnił się od tych wszystkich śliniących się
z podniecenia baranów których miałam okazję poznać później
nie zdążył jednak nacieszyć się za długo ze swojego dzieła
rak zabrał go pół roku po ukończeniu naszego gniazdka
dzisiaj mija druga rocznica jego śmierci
przed odejściem powiedział abym nigdy się nie zatrzymywała co też uczyniłam
chwytam każdy powiew wiatru
stabilizację wrzuciłam do wielkiego worka
z napisem kredyt na życie