Tak od wieczora do rana
Zapomnieć z upojenia
Nim, który nerwy koi
Nie odwiedzał mego łóżka od dawna
A ja na wyczerpania skraju
Wołam by przeszedł do mnie
Jestem już jak na haju
A Sen mój nie przychodzi ...
Miast tego noc w noc mnie gwałci ,
Bezwzględnie maltretuje
Przynosząc marzenia i codzienność
W koszu z brudną bielizną
I ta cholerna Bezsenność
Bierze nóż i pochyla się ...
Przed każdą zagojoną już blizną