Woda narusza wszystkie kontynenty.
Na komodzie leżały stare fotografie. Pył zebrany w poszczególnych częściach domu powodował donośnie kichnięcia, brud, poplamione fotele i wrogie spojrzenia biesiadników z przeciwległych kątów stołu, w takim oto klimacie zapoczątkowałem jedyną w swoim rodzaju rozprawę, rozprawę o przymiotach życia doczesnego. W ciasnym pokoju oprócz mnie znajdowało się jeszcze troje zapaleńców do filozoficznej dysputy.