Zamglone góry już majaczą za plecami
Lecz u celu nie znajdzie się nikt
Kto złoży u stóp mi wieniec z wawrzynu
Zmierzam do Ogrodów Edenu
A drogę wyznaczy jasny punkt
I choćby przyszło mi umrzeć jutro
Muszę spróbować owoc z tamtejszych drzew
Poznałem już dobro i zło
Płynne i kruche jak sny
Miękki blask księżyca rozświetla noc
Wokół tylko marmur i bijący chłód
Zmierzam do Ogrodów Edenu
A drogę mi znaczy jasny punkt
I choćby przyszło mi umrzeć jutro
Chcę spić wodę z tamtejszych rzek
Potężne ramiona Atlasa dźwigają Świat
Rzeczywistość jest w środku mnie
Prosto na kurs ustawiam łódź
I czekam aż wiatr zadmie mi w twarz
Zmierzam do Ogrodów Edenu
A drogę mi znaczy jasny punkt...