Jak butelka zgnieciona po wykorzystaniu
Dzień szary mija za dniem
Długiej drogi kilometry
W tym nizinnym " raju "
Przez chwilę myśl w mej głowie
Tak jasna że aż oślepia
By wyrwać się stąd w te góry
Gdzie może ktoś na mnie czeka
Lecz jaki to musi być kraj
I jaka mentalność człowieka
By w duszy mojej był maj
Gdy umysł już nie ucieka
Skrzywdzone z pozoru serce
W swych rękach dziś pragnę nosić
Nie tyle co z miłości
Co z braku wyboru
Bo o cóż jeszcze mam prosić
Żyć będę z tym co dostanę
Choć łatwo nie będzie ni razu
Warto to piekło na ziemi
Kochać
Dla Alp za oknem obrazu