to cena jest iluzji
są światy tak pochopne
że trzeba im transfuzji
i słono za to płacić
już nawet nie wypada
poderwać własną przestrzeń
wykrzyczeć rykiem stada
zygzaki paranoi
zamiecione ulice
czuję się tu jak w domu
a w domu jak w fabryce
światła na skrzyżowaniach
rozsądny wyścig z czasem
przemawia do mnie zieleń
kojarzy mi się z lasem
wędrują gdzieś uparcie
ludzie od pasa w górę
zajęci opowieścią
na ile cenić skórę
a wiatr jak wiał tak wieje
ogrodnik ścina krzewy
a jego pies próbuje
nie nabrać się na plewy