w wielkim lustrze świata
połączonym tylko
licznymi pęknięciami
jakby wielką neuronową siecią
niczym więcej
Jego odłamki
pojedyncze witraże
wielobarwne
rozproszone po kontynentach
każdy ma swoje brzemię
każdy wiatr targa inaczej
każdy ma swój los
znany tylko trzem Mojrom
Czasem czuję
jak nicią przepływa mi przez palce
jak chwyta haczykowate krańce świata
cumując
cumując do brzegu