z boku mnie smok
niby oaza spokoju
stoi monstrualnej budowy
Nic nie widzę
uległa w rozpaczy
Sufit ciężki nad moją głową
załamuje się i opada
tracę oddech
Czuję tylko zapach okrutnej maszkary
uciekam
nie mogę
upadam
wstaję
Skrzypią drzwi
co powie,
że znów cienie pod oczami