o trzeciej dwadzieścia<br />
szukam gładkich Twoich włosów<br />
Twojego zapachu uśmiechu szczęścia<br />
ręką wędrując po pustej pościeli <br />
szukam Twej dłoni z obrączką<br />
szmeru oddechu nie mogę usłyszeć<br />
i chociaż tak blisko a jednak daleko<br />
przytulam pustej przestrzeni cząsteczkę<br />
i wydaje się że tutaj jesteś<br />
jesteś i czuwasz jak dobry anioł<br />
szepcząc że mi pomożesz<br />
<br />
okryty kocem nadziei pocieszany<br />
przez poranny trel wróbli za oknem<br />
czekam na sen sen tak szcząśliwy<br />
bo z Tobą w objęciach <br />
bez słów wypowiedzianych zrozumiały<br />
to nie jest tak chcę wykrzyczeć <br />
lecz łomot serca i łzy tłumią ten okrzyk<br />
nie można tak już więcej nie będę<br />
a kiedyś spełnią się sny sny kolorowe<br />
i na jawie nie we śnie poprowadzimy<br />
miłosną rozmowę <br />