w szarościach tęczy życia
spotkały się bieda i miłość
rozprawiać o chęci życia
czym bywa radość poranku
co niesie słońce południa
czy noc się kończy o świcie
gdy duszę marzenie rozwidnia
samotność rozpisać na drobne
wybaczyć co nie wybaczone
zmóc lęki dnia codziennego
i stwarzać na nowo stworzone
chaosem otoczyć bezsilność
zagubić znaczki na przyszłość
i znaleźć drogowskaz na jutro
by było by znowu przyszło