tam w środku była raczej
przepełniona blaskiem czerni
jej delikatne dłonie
przyzwyczajone były do ciężkiej czarnej broni
jej życie było perfekcyjnym tańcem
baletem w czerni
kroczyła z klasą
w kłębach dymu
nigdy się nim nie zakrztusiła
jej znieczulica i perfekcja
sprawiały ból obserwującym
blade goździki
spoczywające na jej ciele
powinny
ale nie potrafią z nią współgrać
teraz w stroju czarnej baletnicy
umiera
sama
z miłości
z jej braku
i boli ją to
że nawet goździki nie potrafią jej pokochać