wspominam chwile tobą przepełnione
z każdą
wszystko jest mniej ważne
stracone
wszystko rozpaczą rozdarte
przykryte cienką skorupą opanowania
Teraz wiem
utrata miłości jest jak śmierć bez Boga
jest pustką i strachem
błądzeniem samotnej już duszy
Każdego dnia z utęsknieniem czekam na sen
mam rozszalałą nadzieję że się w nim pojawisz
porozmawiasz
pożartujesz
pobędziesz
jak zawsze
Otwieram oczy
rzeczywistość się ze mną wita
płoszę się
uciekam
nic nie odpowiadam
znikam
Wspominam nasze pożegnanie
wewnętrznie konam
proszę o siłę
z mrocznym kresem mych radości
zbieram resztki
swoich wytrwałości
i czekam na śmierć
która nas połączy