że twoje oczy będą mnie budzić
czujne w ciemności nocy
nigdy bym nie pomyślał
że twoja dłoń
nakrywać będzie do obiadu
ten poszarzały stół
w kącie pokoju
że ten chłodny wschód
pośrodku zielonej pustki
z tobą będę oglądał
nie pomyślałbym
że tak lgnę do twojego ramienia
choć w głowie cię nie miałem
przez pół życia
choć nie myślałem o tobie
jak o końcu świata
i świata początku
skąd moja złość gdy cię nie ma
zbielałe pięści
i moc tęsknoty
która zalewa gardło
nigdy bym nie pomyślał
że będę płakał do twoich zdjęć
że będę nosił je w portfelu
jak ochronę przed złem tego miasta
i jesteś
tym wszystkim czego nie miałem
czego nigdy nie usłyszałem
wpasowana w krzywe kontury
mojego ramienia
w krzywą wiarę
nie-myślenia