We dnie...
Odczuwam dwa rodzaje strachu.
Pierwszy pcha mnie do przodu jak silnik napędzany możliwymi konsekwencjami.
Drugi trzyma mnie w miejscu jak pająk swoją kolację z owadów.
Pierwszy pokonany pozwala mi z dumą spojrzeć w lustro.
Drugi pokonany... nie, przetrzymany pozwala mi iść na przód.
Najgorszy jest ten irracjonalny, nie do pokonania strach. Boję się, choć nie wiem czego mogę się bać.
W nocy...
Tu sprawa jest prosta, bo strach, który w promieniach dnia milknie, po zmroku tysiącem głosów się odzywa . Osącza mój umysł, nie pozwala spać. Bez działania nie można go zlikwidować, a są i takie, które można tylko zignorować.
Trudna sztuka.
Pokonać strach.
Za trudna...
Przetrzymany za dnia, przetrwany w nocy.
Boję się...
Zawsze będę się bać...