Który wyzwala we mnie nawet tylko twoje imię
Na przesłodkiej chmurce zapisane nazwisko
Przypomina ten dzień kiedy się spóźniłeś
Kiedy byłam zła na wiecznie spóźnionego ciebie
Tak zła że nie potrafiłam opanować euforii na twój widok
I wiem że za dużo powtarzam twój ciebie twój widok twoje spóźnialstwo i twoje irytujące niejedzenie śniadania kiedy ja wrzucam w siebie kolejną miskę płatków
I w ogóle to myślę o tobie za dużo
Pachnącym z rana kawą i papierosami
Ja naprawdę nie pochwalam palenia
I zastanawiam się z każdym następnym camelem
Jak oprzeć się pokusie puszczenia świata z dymem
Gdy mogę się zamknąć w twoich nieumięśnionych ramionach
I znów pobiec przez korytarz z nierównego granitu
We wciąż mokrym ręczniku tylko po to by doświadczyć jak mnie znów
Rozczulasz.