Brązową mazią pokrywa włosy me.
Zalewa mnie w ten smutny dzień
Nie wiem czy w ogóle domyje po nim się.
Przewracam się w kałuże łez
Turlam się by dokładnie nasiąkły ubrania me.
Pochmurny dzień,a gdzie mój cień?
Latarnia zgasła nim zbliżyłem do niej się.
Uderzam więc głową w deszcz
Na głowie guz okrutny wiec drapię się.
Zakaża mnie ten czarny deszcz
Zabija mnie od środka,
a z zewnątrz nie.
I zbliżam się na drogi kres
Przede mną czarna dziura lecz cofam się.
Chce wciągnąć mnie i wygrać mecz
Nie daję za wygraną bo mam inny cel.
Czarny deszcz w ten smutny dzień
Bez cienia za firanką schowałem się.
I nagle ktoś nie wiadomo kto
Podchodzi do latarni i włącza ją!
Pojawia się mój kochany cień
We dwójkę razem przeżyjemy dzień...