Skoczyć z mostu w otchłań fali?
Może by tak, jak nocni lunatycy beztrosko skoczyć z wieży iglicy?
A może jak bezdomny pies przebiec przez drogę zostać uderzony zderzakiem, przejechany kołem?
Wtedy by chyba bolało malutko,
Wtedy by nie było wszystkim tak smutno,
Wtedy nie byłoby za kim tak tęsknić,
Wtedy byłoby można zacząć na nowo żyć.
Łzy leciałyby krótko,
Pamięć odpłynęłaby łódką,
Żal zmieniłby się w dążenie by myśleć o tym co będzie
By osiągnąć spełnienie.
A przy krzyżu drewnianym
Ktoś przyklęknie czasami
I w ciszy spełnienia:
JESTEM PRZY TOBIE KOCHANIE