Wielki gniew z niechęcią w parze idzie by czucie wszelakie zatracić.
Czas upłyną by do życia jakowe dalsze posiadać chęci
W ciemni nocy mrok się rodzi w ciszy i cię skarci
Bo musi. A ty zgniatasz szklankę z wodą i krwawisz.
Coraz mniej życia w tobie, a więcej na betonu gładzi
I płaczesz. Teraz idziesz się powiesić na drzewie czereśni
By słodko...
To dobrze, że w mroku - rano już ciebie nie będzie
W chwale na chmurze zamieszkasz bo dalej nic nie ma
Kiedy ciemność zginie krzykniesz PRZEPRASZAM!