Przepita żona się obudziła
Wydała rozkaz i toasty zwróciła.
Nadęta smrodem z glutem u nosa
Przechyla mordę opróżniając ciociosan
Oczy czerwone, lico fioletowe
A w du-pie nierozpuszczone
Czopki arachidowe.
Pazura zadarła pościel rozerwała
A spała we wczorajszych dwunastu potrawach.
Wchodzę cicho by jędzy nie drażnić
W powietrzu unosi się koszmar wyobraźni!
Jej przysięgałem!
Nie wytrzymałem!
Śpiącą zastałem.
Na piersi nasrałem
I tłuczkiem do mięsa przysięgę rozmazałem.
Tak sukę kochałem!