chciałem wyjechać
zostawić poupychane w pamiętnikach problemy
miał być dom
drzewo
a ugrałem życia dwa gemy
każdy dzień błagalne oczy ku słońcu
wierzyłem że ta ognista siła
pchnie mnie na wyżyny
wszystkie promyki chłonąłem
jak najsłodsze maliny
i z nosem w trawie
czterolistnej szukałem
dziewczyny
nocą z księżycem się przekomarzałem
nad ranem przekrwione oczy
z Freddym gadałem
zgasła ostatnia gwiazda
gdzie miał być dom
gdzie drzewo
krzyż postawili
i kamień