podążającym niegdyś za serca biciem<br />
za miłości odwzajemnionej echem<br />
w krainie snów podobnej do baśni<br />
<br />
spoglądając prosto w oczy Tobie ukradkiem<br />
z nie wypowiedzianym jeszcze<br />
magicznych słów kocham Cię wyznaniem<br />
zgubiłam połamany na wietrze złudzeń<br />
swój parasol namiętności pieszczot <br />
<br />
straciłam po raz pierwszy smak pocałunku <br />
z horyzontu ust w ciszy drżących<br />
odtąd nie pamiętam ciepła ramion Twoich<br />
nie poznam już więzi co mnie z Tobą miała <br />
połączyć na dobre i złe<br />
<br />
wyrwał nagle z rak moich<br />
wicher tamten parasol <br />
namiętności pieszczot jedyny <br />
jaki podarował mi los<br />
na bardzo...bardzo... krótko<br />
<br />
już nie poczuję chyba nigdy<br />
tej nie znanej mi bliskości czułej<br />
pod parasolem, który zgubiłam<br />
właśnie przez Ciebie<br />
nie pobiegłeś za nim sam <br />
i mi nie pozwoliłeś polecieć<br />
za nim na skrzydłach anioła<br />
<br />
nagle zamieniłeś każdy pocałunek<br />
w torturę ,a wtulenie się w objęcia<br />
Twe stało się dla mnie sidłami<br />
poprzedzającymi rzuceniu się<br />
w otchłań wiru samotności<br />
<br />
tam, gdzie nikt już mnie<br />
nigdy nie dostrzeganie i nie dosięgnie<br />
parasol znikł przepadło moje szczęście<br />
nikt go nie znajdzie dla mnie i dla siebie<br />
za późno, by serca dwa pod nim skryć<br />
przed deszczem następnych porażek<br />
<br />
Morfeusz tylko w snach moich śle<br />
w pocałunkach namiętnych tłum serc<br />
usiłując nadaremnie przywrócić mi<br />
smak i dotyk obcej mi bliższej czułości<br />
<br />