za hip-hopem w szarobure dni,
nekrologami w gazecie,
parasolem mokrym od łez.
Mrużysz oczy, pet wypada z ręki
i spada prosto na księżyc
odbity w kałuży, która
wydaje ci się monochromatyczna.
Lunatykom umyka obraz
z boskiej galerii sztuki i piękna
Taniec gwiazd z księżycem
na pomarańczowym dywanie latarni.
czarnobiała kawa,
Czarnobiałe myśli,
czarnobiałe dni,
gdy śpisz w dzień
i nie śnisz.
Otwórz oczy, pozwól im oddychać!
Szpic wieży eiffle'a ci ich nie wykole,
ani widok zakochanych serca nie zatrzyma,
spadające gwiazdy nie zwiastują śmierci.
Przestaw uszy i nastrój je na śmiech,
ucz się języków jakimi mówią
radość, marzenia, miłość
i bądź wolny.
Tęcza, nawet jeśli ta w Warszawie,
to dobry znak.